niedziela, 9 listopada 2014

O tytule bloga

Tytuł bloga zaczerpnęłam z piosenki „Jak cudne są wspomnienia” pochodzącej z filmu pod tytułem „Jadzia”  z 1936 roku.
Oto opis filmu:
Jadzia Jędruszewska (Wanda Zawiszanka) – mistrzyni tenisa – gra zawsze rakietą firmy Malicz, robiąc jej ogromną reklamę i tym samym odbierając klientów konkurencyjnej firmie Oksza. Młody i przystojny syn właścicielki firmy Oksza (Aleksander Żabczyński) postanawia uwieść Jędruszewską, a następnie namówić, aby zaczęła ona reklamować jego firmę. Kiedy zjawia się przed pokojem Jędruszewskiej i widzi wychodzącą z niego dziewczynę, bierze ją oczywiście za słynną tenisistkę i od razu zaczyna smalić do niej cholewki. Dziewczyną jednak nie jest Jędruszewska, tylko Jadzia Maliczówna (Jadwiga Smosarska), która przyniosła tenisistce nową rakietę. Dziewczyna podejmuje grę, podając się odtąd za Jędruszewską, Jan Oksza natomiast udaje przed dziewczyną zdolnego rzeźbiarza. Tą maskaradą młodzi powodują całą serię nieporozumień, pomyłek i zabawnych sytuacji.
Jest to bardzo wesoły i przyjemny film. Bardzo często jest puszczany na TVP Historia (był emitowany tydzień po tygodniu, przez co oglądałam go z pięć razy). Jest objęty projektem Nitro film (digitalizacja i konserwacja 48 przedwojennych filmów).A oto ciekawostka z planu filmowego :
„Wesołe widowisko mieli przed kilku dniami członkowie Oficerskiego Klubu Wioślarskiego na Wiśle. Do klubu tego wybrało się godne i wesołe towarzystwo braci aktorskiej. A więc: Smosarska, Żabczyński, Koszutski, 10-letni Ziutek Kudła, reżyser Krawicz, operator Gniazdowski wraz z całym personelem technicznym. Na znak reżysera Krawicza Jadzia Smosarska wraz z Ziutkiem Kudłą wsiedli do rasowej łódki i wyruszyli na wodę. Gdy łódź oddaliła się od brzegu – nagle skoczył do wody Żabczyński i klasyczną „żabką” popłynął w stronę Smosarskiej. Gdy był już blisko łodzi, zaczął coś bardzo „gęsto” opowiadać Jadzi, która nie zwracała najmniejszej uwagi na jego słowa. Nie pomogła nawet interwencja małego Ziutka. Wtem Żabczyński zanurzył się, po chwili wypłynął na powierzchnię i zaczął wołać o pomoc. To poskutkowało.
Smosarska, sądząc, że „Żaba” istotnie tonie, zaczęła krzyczeć: „Na pomoc! Na pomoc!”. Ale łódź motorowa, która jechała wślad za Smosarską, jakoś dziwnie zachowywała obojętność na te wołania. Nie na żarty zdenerwowana i przestraszona Smosarska, pomogła Żabczyńskiemu dostać się do jej łódki, która przytem omal się nie wywróciła. Dopiero, gdy Olek był już bezpieczny – podpłynęła motorówka, w której siedział inż. Gniazdowski wraz z asystentem. Cała ta scena była zgóry ukartowana przez reżysera Krawicza. /…/ Będąc w zmowie z operatorem i Żabczyńskim, nie wspomniał ani słowem Smosarskiej o tem, że Żaba będzie symulował tonięcie. Chodziło mu bowiem o jak największy naturalizm tej sceny”.
(Wesołe widowisko na Wiśle podczas nakręcania filmu Jadzia, Film 1936 nr 15)
.Jadzia



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz