środa, 26 listopada 2014

Helena toruńska

Wczoraj, 25 listopada była 110 rocznica urodzin niezwykłej i nietuzinkowej przedwojennej artystki. Mowa oczywiście o Helenie Grossównie. 

Helena Grossówna urodziła się 25 listopada 1904 roku w Toruniu. Była córką Leonarda i Walerii z Winiawskich. Miała dwie siostry przyrodnie i brata Bronka. Jej ojciec zmarł w 1910 roku. Od małego uwielbiała tańczyć. Ukończyła szkołę baletową w Toruniu. W 1926 roku zadebiutowała jako tancerka w Teatrze Miejskim w Toruniu.

„Któregoś dnia, w czasie przerwy obiadowej, a trwała ona dwie godziny, spotkałam koleżanki. Szły do teatru, gdzie śpiewały w chórze. Poszłam z nimi, stanęłam nieśmiało w drzwiach. Ktoś zapytał: - Mała, czego tu stoisz?- A co nie można?- odpowiedziałam pytaniem. A może też chcesz śpiewać w chórze, jak twoje koleżanki?- Jeszcze jak- odpowiedziałam. Polecono pianistce, żeby mnie przesłuchała. Po próbie powiedziała: - Głos słaby, ale bardzo przyjemny. I tak zostałam chórzystką.
Zapisałam się też na roczny kurs tańca. Matce nic nie mówiłam. Dopiero sąsiadka, która pracowała w szatni, zapytała moją mamę: - Pani Gross, czy widziała pani swoją córeczkę w teatrze na scenie? Mama moja była zaskoczona: - Moja córka na scenie, tańczy i śpiewa?” 

 14 lipca 1928 roku wzięła ślub z Janem Gierszalem, który był zarządcą majątku Poli Negri we Francji. W tym samym roku wyjechała z nim do Paryża.

 „...wzięliśmy ślub w merostwie, a potem w starym kościółku. Było tak cicho, że nie drgał nawet płomyk świecy, co , jak mówiono, jest dobrą wróżbą. Potem był weselny obiad już na zamku. Ta wspaniała budowla zrobiła na mnie duże wrażenie. Pola Negri kupiła zamek z myślą o Rudolfie Valentino. Po południu wyszłam z psem na spacer. Kiedy wróciłam, w salonie zastałam Polę Negri mego męża. Mąż powiedział, księżna pani pozwoli, moja żona. Popatrzyła na mnie zdziwiona i powiedziała z uśmiechem: - Panie Janie, myślałam, że żeni się pan z kobietą, a pan tu dziecko sprowadził. (....) Nawiasem mówiąc Pola Negri była tylko starsza ode mnie o 7 lat. Odnosiła się do mnie życzliwie, bardzo mnie lubiła.”


 Do Polski wróciła w 1930 roku. Po powrocie do kraju grała w poznańskim Teatrze Miejskim, a później w warszawskich teatrzykach takich jak  Qui Pro Quo, Wielka Rewia i Cyrulik Warszawski. Pierwszy raz zagrała w filmie "Kochaj tylko mnie" w 1935 roku. Do wybuchu II Wojny Światowej wystąpiła w 17 filmach. 

Podczas wojny pracowała jako kelnerka, czasem występowała też w teatrach jawnych. Prawdopodobnie należała do AK, lecz brak danych na ten temat. Walczyła w Powstaniu Warszawskim w batalionie "Sokół". Miała pseudonim "Bystra". Była porucznikiemPo kapitulacji Warszawskiego Korpusu AK została wywieziona do obozu jenieckiego Stalag XI A Gross Lübars (filia Stalagu XI A Altengrabow), a stamtąd do Stalagu VI C Oberlangen, gdzie 12 kwietnia 1945 r. doczekała wyzwolenia. Obóz został zdobyty przez kombinowany patrol 3. szwadronu 10. Pułku Strzelców Konnych 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, w którym znajdował się jej przyszły mąż Tadeusz Cieśliński. W 1947 roku urodził im się syn Michał.

Helena Grossówna po powrocie do kraju grała w warszawskim Teatrze Syrena. Na emeryturę przeszła w 1962 roku i zamieszkała w Międzylesiu. Po wojnie wystąpiła też w kilku filmach. Zmarła 1 lipca 1994 roku i została pochowana na cmentarzu w Zerzniu.

Wywiady z Heleną :
"Jak w takim razie wyglądał Pani dzień pracy?
- O szóstej już wychodziłam z domu do atelier, o ósmej zaczynaliśmy. Przerwa była o dwunastej i wtedy chodziłam do teatru na próby, jeśli były. O drugiej wracałam do atelier i kręciłam do szóstej, a o siódmej już mieliśmy pierwszy spektakl w teatrze, drugi o wpół do dziewiątej. I to był cały dzień. Mieszkałam niedaleko, więc o północy byłam już w domu, kąpiel i spać...
A kiedy się jadło i odpoczywało?
- Odpoczywałam, gdy ktoś inny miał scenę. Szłam wtedy do garderoby, troszeczkę drzemałam...A jedzenie? Miałam wtedy gosposię, przychodziła o dziesiątej ze śniadaniem. A wie pan, co przynosiła? Dużą kiść winogron, jakieś dziesięć deko szynki, jedną bułeczkę, a herbatę miałam na miejscu... Dobre śniadanie, prawda? I nie tuczące. Przynosiła też obiad, moja gosposia smacznie gotowała. Bodo zawsze wtedy przylatywał: Co masz na obiad?... Mówię: Pyzy mam, kotlet...- Kotleta nie, ale pyz parę daj!... Bo matka przysyłała mu tylko befsztyk i dużo sałaty, żeby nie tył... Ja miałam dużo ruchu, więc jeść mi się chciało!"
Film 11/1985, strona 15:
"Lato 1939 roku było upalne, a mnie czekały jeszcze dwie role w filmach "Uwaga szpieg" i "Szalona Janka." Niestety, pozostały już w sferze projektów. Wybuch wojny przekreślił wszystko. Potem okupacja, Powstanie Warszawskie...obóz w Niemczech i...powrót do kraju.
(...) Równolegle z pracą w "Syrenie" podróżowałam po Polsce z koncertami estradowymi. Środki lokomocji? Pociąg, ciężarówka, dorożka, a nawet wóz drabiniasty! Czułam się potrzebna. Ludzie poznawali mnie. Uśmiechali się życzliwie; pytali: -"Kiedy pani znowu zagra w filmie?" A film? -No cóż...Gdy wróciłam do kraju- dopiero się odradzał; gdy już pracowałam w Warszawie, reżyserzy Janusz Nasfeter i Jan Batory zaproponowali mi niewielkie role w swych filmach. Rólki raczej. Zagrałam. Do ról heroin przy wiertarkach lub tych budujących nowy dom widać nie pasowałam. Potem przyszły młodsze..."
Film 9-10/1947, s. 7, wywiad:
"(...) Podczas powstania warszawskiego pracowałam ochotniczo na odcinku "Sokoła" przy B.G.K. Sądzę, że czytelnikom polskim nie trzeba opowiadać , jakie tam miałam przeżycia. Są one podobne do tylu innych. Po powstaniu wyjechałam razem ze swoimi rannymi do szpitala do Grossliebars, gdzie przepracowałam jako siostra prawie trzy miesiące. Przed samym Bożym Narodzeniem ewakuowano nas do Oberlangen, aż pod granicę holenderską. W czasie drogi zaczęła się dopiero gehenna."
Helena w relacjach powstańców:

"Tak. W naszym oddziale była Grossówna, aktorka filmowa znana przed wojną, nie wiem, czy teraz jeszcze jest znana, Helena Grossówna. Ona dawała koncerty swoich piosenek. Ponieważ grałem na fortepianie, więc jej akompaniowałem nawet. Przechowała się taka scena, wszyscy na podwórku gdzieś na Nowogrodzkiej, ona śpiewa, ale chciała wyjść na jakąś estradę. Wyniesiono z mieszkania stół, na którym ona tańczyła. Później okazało się, że stół to był wyjątkowo cenny mebel i który niestety tam trochę się zniszczył pod obcasami tańczącej, ale trudno. I tak się potem spaliło wszystko."

Trafiłam na wagon, w którym byli tak ciężko ranni, że nikt się nie ruszał. Oprócz mnie w wagonie znalazła się Hela Grossówna i jej koleżanka Żenia Magierówna. Hela Grossówna […] była osobą bardzo kontaktową i bardzo życzliwą, zajęła się sprawami kulinarnymi, sprawą wyżywienia, chociaż prawie że nikt tam nic nie jadł spośród rannych.

Kliknij, aby powiekszyc
Zbigniew Rakowiecki i Helena Grossówna w teatrze 8.30

Kliknij, aby powiekszyc
Kliknij, aby powiekszyc


<strong>Piętro wyżej</strong><br /><br /><span class="text_violet"><b>Na zdjęciu:</b></span><br /><span style="font-weight: normal;">Grossówna Helena - aktorka, Orwid Józef (z tyłu) - aktor <b>rola:</b> rycerz, Bodo Eugeniusz - aktor</span>







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz