Dzisiejszy post poświęcony jest nieco innemu zagadnieniu, nie dotyczy bezpośrednio świata artystycznego, ale go w pewnym sensie współtworzy. Mowa o zakładzie działającym od 116 lat, Pracowni Rękawiczek Tadeusza Kowalskiego.
Pierwszym adresem zakładu powstałego w 1900 roku, była ulica Solec 101, a reprezentacyjny sklep sprzedający wyroby tej właśnie pracowni, mieścił się na warszawskim Nowym Świecie. Założył go Apolinary Kowalski. Manufaktura produkowała zarówno rękawiczki zimowe, balowe, jak i te przeznaczone na sezon wiosenno - letni.
Jednym ze stałych klientów Kowalskiego był nie kto inny, jak Bolesław Wieniawa-Długoszowski, słynny adiutant Piłsudskiego, wielki dyplomata i bohater, poeta, określany mianem Pierwszego Ułana II RP, arbiter elegantiarum dwudziestolecia międzywojennego.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski
W rodzinie Kowalskich funkcjonowała tradycja nadawania najstarszemu synowi imienia po ojcu, Apolinary. A więc Apolinary Kowalski, założyciel firmy, po zdobyciu dyplomu rzemieślniczego przez syna, również Apolinarego, postanowił przekazać zakład we władanie pierworodnemu. Przeróżne zawirowania wojenne przeszkodziły w podjęciu tej zmiany. Pracownia działała do 1944 roku. Nestor rodu zginął na powstańczej barykadzie, a jego syn został wysiedlony z miasta.
Po zakończeniu wojny Apolinary wrócił wraz z rodziną do Warszawy, gdzie podjął działania mające na celu wznowienie firmy. Przeniósł się na Chmielną 10, gdzie zakład funkcjonuje do dzisiaj.
Czasy powojenne nie sprzyjały rzemieślnikom. Występowały liczne problemy z uzyskaniem surowców, utrzymaniem zakładu, aby pozostał w rękach prywatnych. Wkrótce pracownia odzyskała dawną sławę, zamawiał w niej między innymi Andrzej Łapicki, Pola Raksa i Stanisława Celińska.
W 1967 roku, po śmierci Apolinarego, pałeczkę przejął jego syn, Tomasz. Pierworodny, Apolinary, wówczas zaledwie dziewiętnastoletni, zrywa z tradycją i oddaje się brydżowi (został niejednokrotnie mistrzem świata).
Tomasz Kowalski
Tadeusz Kowalski nadal produkuje rękawiczki. Można u niego zamówić zarówno te szyte ręcznie, jak i na wiekowym, przedwojennym Singerze. Cena tych na wymiar jest ok. 40 % wyższa od gotowych, uszytych według powszechnych rozmiarów.